Obudził mnie zimny podmuch wiatru.Naciągnęłam kołdrę na głowę i w pozycji trzydziestoparoletniego embrionu,czekam.
Wsłuchuję się odgłosy głodnego ciała.Bulgotanie,syczenie,przelewanie.Zupełnie jak w mojej kuchni.
Bezmajtek oświadcza mi bezczelnie,ze nie pójdzie z psem,bo gra w maincośtam.Osz Ty mała cholero,myślę. Przecież ja zanim rozwinę się z kokonu,z poczwarki przeistoczę w motyla,pies pęknie.
Bezmajtek.Dziesięcioletni synuś mamusi.Uważa się za dorosłego a jego różowa szyjka,pachnie jeszcze niemowlakiem.Między słowami -dajesz mamuśka-czytam-bardzo Cię kocham,a mówię tak,zeby popisać się przed rówieśnikami.
Chaotyczny poranek czas uporzadkowac.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz