Niech mi powie, kto ma chęć
i kto chce być ze mną szczery,
czy dwa razy
dwa jest pięć,
czy dwa razy dwa jest cztery?
Koszmar sprzed lat powrócił. Śni się po nocach, wywołuje zimne poty, drżenie rąk. Matematyka.
Czytałam gdzieś, ze jest melodią myśli. Całe szczęście, ze nie moich. Gdyby moją burzę mózgu przełożyć na działania matematyczne silnia plątałaby się między równaniami z czterema niewiadomymi.
Bezmajtek wije się i wyje.
Ja krzyczę i uciekam do drugiego pokoju.
Wężuś dziwi się niskim poziomem mojej/naszej wiedzy.
Dziś kolejne podejście. Potęgowanie.
A może by tak na wesoło:
1, 2, ..., 9, 10
wszystko można, co się zdarzy,
porachować, zmierzyć,
zważyć.
Ile wody mieści morze?
Ile nasion w pomidorze?
Ile góra ma
kamieni?
Ile drzwi jest w naszej sieni?
Ile kotów w kamienicy?
Ile
latarń na ulicy? ...
1, 2, ..., 9, 10
wszystko można, co się
zdarzy,
porachować, zmierzyć, zważyć.
Ile łapek ma kurczatko?
Ile
oczek ma myszątko?
Ile kątów w pokoiku?
Ile jabłek w tym
koszyku?
Ile palców rączka ma?
Ile nóżka palców ma?
Ile w parku jest
ławeczek?
Ile nóżek ma stołeczek?
Ile szklanek jest w tuzinie?
Ile
nóg ma świerszcz w kominie?
no ekstra:)a matematyka fajna,no może jakieś korki?
OdpowiedzUsuńMnie już korki nie pomogą.Za stara jestem. Dam szansę Bezmajtowi. Jak wkrótce się nie ogarnie, pójdzie na korki.
Usuń